Człowiek źródłem odnawialnym?
Przewiń do artykułu
Menu

Jakiś czas temu natknąłem się na niezwykle ciekawą informację, że BioEnergy Team z Bristol Robotics Laboratory opracował technologię umożliwiającą pozyskiwanie energii elektrycznej z… uryny. Pojawiała się ona na kilku portalach, za każdym razem jednak jako krótka notka i bardziej ciekawostka niż rzecz warta większej uwagi.

 

 

Mnie jednak zaintrygowała na tyle, że zacząłem temat drążyć, bo nigdzie nie udało mi się znaleźć rozsądnego wyjaśnienia w jaki sposób ta energia powstaje. Tłumaczenie, iż „mocz ma trzykrotnie większą energetyczną moc niż jakikolwiek inny odpad (np. resztki żywności, martwe owady i resztki trawy)”, a poza tym „mikrobiologiczne ogniwa szybko sycą efekty ciężkiej diety ludzi”, zupełnie do mnie nie dotarły. A tak na marginesie, gdyby ktoś zrozumiał powyższe cytaty, to bardzo poproszę o intelektualne wsparcie.

 

Sześc godzin z litra

 

Ale wracając do tematu. Okazuje się, że ten eksperyment, który podobno przyniósł laboratoryjne potwierdzenie słuszności założeń („z pomocą prądu z moczu BioEnergy Team udało się naładować wiele baterii dostępnych na rynku, w tym te używane w telefonach komórkowych i smartfonach”), nie był wcale pierwszy.

 

Już wcześniej różni poszukiwacze nieodkrytych jeszcze źródeł energii eksperymentowali z moczem i ponoć osiągali całkiem zadowalające efekty. Jedną z moich ulubionych historii, na jaką natknąłem się w tej materii, był efekt pracy czterech uczennic z Nigerii (14 i 15 lat). Otóż opracowały one generator prądu, który działa na ni mniej, ni więcej, tylko na mocz. Przy zastosowaniu ich wynalazku z jednego litra uryny można uzyskać sześć godzin pracy generatora.


Tu na szczęście autor notki nie poskąpił szczegółów technicznych. Mocz wprowadzany jest do elektrolizera, który rozkłada go na wodę, azot i wodór. Ten ostatni trafia do filtra zatrzymującego wodę i następnie przez cylinder z ciekłym boraksem, który usuwa wilgoć z wodoru, staje się pełnowartościowym gazem i jest przesyłany do generatora. A dalej już sprawa jest oczywista. Co prawda eksperci twierdzą, że jest to rozwiązanie na niewielką skalę, ale… działa.

 

Studenci zasilą 60 budynków

 

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Mocz zawiera mocznik, a ten z kolei jest doskonałym źródłem wodoru. I jeśli przyjmiemy za prawdziwe wyliczenie naukowców z BioEnergy Team, że ludzie na całym świecie produkują 6,4 biliona litrów moczu rocznie, to rzeczywiście teza o człowieku, jako odnawialnym źródle energii zaczyna nabierać sensu.


Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Ohio, którzy również od kilku lat poszukują najskuteczniejszego sposobu na pozyskanie energii z moczu, ten kierunek może dać potrójną korzyść: ekologiczne paliwo, oczyszczenie ścieków oraz zmniejszenie emisji do atmosfery siarczanów amonu i azotanów szkodliwie wpływających na układ oddechowy. A wydajność? Według nich, jeśliby zebrać mocz od wszystkich 24 tysięcy studentów z Uniwersytetu Ohio, to można by zapewnić energię elektryczną dla 60 budynków.

 

Paliwo płynie do ścieków

 

Kilka miesięcy temu po wodór – jako paliwo – sięgnęły Zakłady Azotowe w Kędzierzynie-Koźlu. Eksperymentalna instalacja prądotwórcza została stworzona wspólnie z naukowcami z Politechniki Krakowskiej i Wrocławskiej. Ale tam sprawa była oczywista, bo wodór jest w zakładzie gazem odpadowym, więc tak naprawdę palą śmieciami. W sumie jednak szef firmy przyznał, że instalacja kosztowała 40 mln zł i tak naprawdę bez unijnego wsparcia nie byłaby opłacalna.


Ale w sumie dobrze, że takie inwestycje powstają, bo jak się szuka, to w końcu się znajdzie i może wreszcie jakiś projekt związany z wytwarzaniem energii z gazów odpadowych okaże się na samym starcie ekonomicznie opłacalny. I z tego względu jestem za tym, żeby unijnych środków nie żałować i wspierać tych, którzy „poszukują”, angażując w to również własne pieniądze, pracę i prestiż.


Bo właśnie prestiż może być w tym wszystkim kluczem. Jedną z instytucji finansującej zespół z Bristol Robotics Laboratory jest fundacja Billa Gatesa. A cokolwiek powiemy o tym człowieku, to jednak udowodnił całym swoim życiem, że decyzje biznesowe podejmuje dobre i raczej na nich nie traci. Zanim jednak podopieczni założyciela Microsoftu dostaną „nobla” z dziedziny energetyki, cenne, a mimo to tanie, a przede wszystkim ogólnodostępne paliwo trafiać będzie do ścieków.

 

Sławomir Dolecki

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl