Kiedyś był to odpad przy młóceniu zboża. Obecnie jest to cenny surowiec energetyczny. Odpowiednio przygotowana, nadaje się do spalania nawet w kominku. Po prostu słoma.
Jak przygotować słomę do spalania? O tym, że nie jest to żaden skomplikowany sposób mogłem przekonać się podczas odbywających się w połowie maja w Poznaniu Międzynarodowych Targach Energii Odnawialnej GREENPOWER 2013. Tam z brykietami ze słomy, a właściwie z urządzeniami do ich produkcji wystawiała się firma ASKET z Poznania.
Rozdrabniacz słomy (TOMASSER) i urządzenie do robienia brykietów (BIOMASSER) licznie gromadziły przy jej stoisku tak gości targów, jak i zwiedzających. Samo patrzenie jak pracują, a potem efekt, czyli gotowy brykiet nazywany „złotym węglem”, wzbudzały podziw. Niby prosta technologia, ale efekt w wymiarze ekonomicznym i ekologicznym nie do przecenienia.
Roman Długi, właściciel firmy ASKET (z lewej) i Marek Wawrzyniak, dyrektor techniczny (z prawej) przed mobilnym BIOMASSER-em.
Wszystko zaczęło się w 2003 roku od… zakupu gruntu pod uprawy ekologiczne przez Romana Długi, właściciela firmy, a zarazem jej dyrektora generalnego. Po zebranym z pól życie pozostawały duże ilości słomy. Trzeba było ją jakoś zagospodarować.
Rozglądając się wokół okazało się, że szczególnie w Polsce stanowi ona dobry surowiec do wytwarzania czystej energii. Jednak jej objętość, mimo że zwinięta w wielkie bele lub upakowana w bloki, powodowała, że było to przedsięwzięcie ekonomicznie i technicznie utrudnione.
- Poszukiwania jak najlepszego „upakowania” słomy spowodowały, że pojawiły się pierwsze urządzenia do rozdrabniania, a potem brykietowania słomy. Tak powstała seria urządzeń do produkcji „złotego węgla”, czyli słomianych brykietów. – mówi Marek Wawrzyniak, dyrektor techniczny firmy - W ten sposób zaangażowaliśmy się w przedsięwzięcia z dziedziny odnawialnych źródeł energii.
- Obecne zadania firmy ASKET koncentrują się na produkcji oraz sprzedaży urządzeń do przetwarzania biomasy - brykieciarek BIOMASSER , rozdrabniaczy TOMASSERÓW oraz kotłów TERMASSER zaprojektowanych specjalnie do spalania brykietów – dodaje Marek Wawrzyniak.
Hitem firmy są BIOMASSER-y mobilne, czyli urządzenia do produkcji brykietów ze słomy zamontowane na platformach jezdnych. Korzystając z nich bezpośrednio na polu zyskuje się na transporcie, ponieważ słoma przerabiana jest tam, gdzie wcześniej rosło np. zboże. Zboże jest tutaj przykładem, bo świetne brykiety można uzyskiwać z różnej słomy, a nawet z… traw czy trzciny.
Obecnie na liście surowców, z których można uzyskać ekologiczne paliwo, jest 13 pozycji. Wśród nich słoma: żytnia, pszenna, jęczmienna, owsiana, rzepakowa i kukurydziana oraz bardziej egzotyczna dla nas słoma ryżowa czy sojowa, dwa rodzaje trzciny (kanadyjska i kamysz), nasze rodzime siano oraz miskant (wieloletnie trawy), a także trawa tanzańska.
Takie zróżnicowanie surowców, które można rozdrobnić, a następnie zrobić z nich 100-procentową biomasę dostarczającą czystą energię powoduje, że zainteresowanie produktami firmy sięga daleko poza polskie granice.
- To, że nasze brykieciarki są znane w rożnych zakątkach świata to także zasługa liderowania przez ASKET od 2010 roku prestiżowemu projektowi ministerstwa środowiska o nazwie GreenEvo – Akcelerator Zielonych Technologii – zaznacza Roman Długi, właściciel firmy - Projekt ten ma za zadanie m.in. promocję polskich technologii środowiskowych na rynkach międzynarodowych i wspieranie rozwoju krajowych firm, zaangażowanych w rozwój zielonych technologii.
- Nagroda ta pozwoliła firmie nawiązać kontakty z wieloma państwami, do których obecnie dostarcza ona rozdrabniacze oraz brykieciarki – dodaje Roman Długi.
BIOMASSER-y z poznańskiego ASKET-u można spotkać w 27 krajach na świecie. W Europie wiele krajów doceniło już zalety polskich brykieciarek, które nie tylko przetwarzają słomę. Dla przykładu, w Rumunii biomasą do produkcji czystego paliwa są… osty.
Urządzenia trafiły już do Afryki (Tanzania) i Australii, a kontakty handlowe rozwijają się z klientami z Ameryki Południowej (Brazylia) i Azji (Malezja, Chiny, Wietnam)
Brykiety ze słomy to nie tylko 100 proc. naturalnej biomasy. To także zero emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Porównując je z np. węglem kamiennym zauważymy, że nad tym paliwem powszechnie używanym w naszym kraju, ma sporą przewagę.
Jak chociażby wspomniany dwutlenek węgla. Gdy spalimy 1 tonę brykietów ze słomy, to bilans emisji CO2 nadal będzie równy zeru. W przypadku węgla kamiennego spalenie jednej jego tony to 2400 kg CO2 więcej w atmosferze.
Gdy spalimy słomiany brykiet, uzyskamy od 2 do 4 proc popiołu, który jeszcze możemy wykorzystać jako nawóz w naszym ogródku. Ze spalania węgla kamiennego pozostanie nam 16 proc. popiołu i to jeszcze takiego, którego powtórnie nie zagospodarujemy.
Zwiedzający Targi GREENPOWER 2013 dopytywali przedstawicieli firmy ASKET m.in. o to, czy to paliwo potrzebuje jakiś specjalnych kotłów do spalania. Odpowiedź była jedna: nie, nie musimy instalować u siebie w domu czy firmie jakichś specjalnych kotłów. Przy przejściu z opalania węglem na słomiane brykiety nie trzeba robić żadnych przeróbek w istniejącej już instalacji grzewczej.
Brykiety ze słomy można kupić, albo samemu sobie … wyprodukować. To drugie jest możliwe kiedy brykieciarka do słomy jest jednym z urządzeń w gospodarstwie rolnym. Jednak produkcja tego czystego paliwa na własne potrzeby może powodować nadwyżki. Co wtedy?
Najlepiej byłoby sprzedawać je innym. I tak robi wielu rolników, którzy mają już u siebie brykieciarki. Dobrym sposobem na sprzedaż nadprodukcji słomianych brykietów byłoby sprzedawanie ich jednemu odbiorcy, który następnie mógłby rozprowadzać je dalej.
Tutaj pomysłów na to, jak to zrobić, jest wiele. Jednym z nich mógłby być ten sprawdzony kiedyś z… mlekiem. Rolnicy podpisywali umowy z mleczarnią, zobowiązując się do dostarczenia jej określonej ilości mleka.
Teraz zamiast mleka byłyby to słomiane brykiety. Skorzystaliby na tym wszyscy, tj. wytwórcy, bo z nadwyżki słomy mieliby jeszcze dodatkowy dochód, odbiorcy, którzy mogliby się skupić na dystrybucji, a nie zajmować się jeszcze produkcją i środowisko naturalne, które mogłoby oddychać powietrzem wolnym od dwutlenku węgla.
Jednak by tak mogło się zdarzyć konieczne są rozwiązania systemowe, a one potrzebują odpowiedniej ustawy. A ta o odnawialnych źródłach energii ciągle czeka na uchwalenie.
Wincenty Bryński
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.