Zabraknie mocy w energetyce. Fotowoltaika pomoże?
Przewiń do artykułu
Menu

W sezonie jesienno-zimowym już za cztery lata może nastąpić niedobór rezerw mocy w polskim systemie energetycznym. Grożą nam blackouty, o czym alarmuje ostatni raport operatora systemu przesyłowego Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE).

 

Chcąc zapewnić w Polsce bezpieczne dostawy energii, trzeba terminowo oddać wszystkie budowane i planowane bloki energetyczne, a do tego utrzymać eksploatację istniejących źródeł o mocy w sumie ok. 5,8 GW.

 

Nowe unijne regulacje wprowadzają tzw. konkluzje BAT (Best Available Technology) czyli ostrzejsze standardy emisyjne, które dotyczą większej niż dotąd liczby zanieczyszczeń, zaostrzają normy emisji SO2, NOx (tlenków azotu) i pyłów. Zaczną obowiązywać po czterech latach od decyzji KE o ich zastosowaniu. Przewidywana data publikacji to albo początek 2017 r., albo koniec 2016 r.

 

Raport przygotowano w oparciu o dwa scenariusze. Pierwszy - modernizacyjny BAT, czyli taki, w którym firmy energetyczne dostosują się do ostrzejszych norm wynikających z konkluzji BAT, co oznacza, że będą one mogły dłużej pracować. W drugim scenariuszu firmy zdecydują się na wycofanie starych jednostek, by nie wydawać pieniędzy na ich modernizację.

 

 

 

Jak wynika z raportu, w przypadku pierwszego scenariusza całkowite zapotrzebowanie na nowe zdolności wytwórcze do 2035 r. wyniesie ok. 23 GW, a w przypadku scenariusza drugiego całkowite zapotrzebowanie na nowe zdolności wytwórcze do 2035 r. wyniesie ok. 30 GW.

 

Do Polski, oprócz energii wytworzonej u nas, napływa także ta wyprodukowana na Litwie (500 MW), w Szwecji (600 MW), na Ukrainie (200 MW), podpisywane są umowy z Niemcami. To wszystkie wspiera naszą energetyką dodatkowymi mocami. Budują się  też nowe bloki energetyczne: w Kozienicach o mocy ponad 1000 MW, w Turowie - 460 MW, w Opolu łącznie 1800 MW (dwa bloki po 900 MW), Jaworznie 900 MW.

 

Od 2014 r. w Polsce działa mechanizm operacyjnej rezerwy mocy (ORM) oraz tzw. interwencyjna rezerwa zimna (IRZ), który obejmuje m.in. 454 MW w dwóch blokach elektrowni Dolna Odra z grupy PGE. Ich budżet na 2016 r. to ponad 600 mln zł. Dobrym rozwiązaniem byłoby także wprowadzenie rynku mocy, o którym szerzej pisaliśmy w tym artykule: Rynek mocy - moc rynku

 

Jak pisze portal WysokieNapiecie.pl, konkluzja raportu Polskich Sieci Elektroenergetycznych, który powstał po wprowadzeniu 20 stopnia zasilania w sierpniu 2015 roku zawiera, wśród kilku innych, rekomendację rozwoju energetyki rozproszonej - małych źródeł energii rozsianych po całym kraju i fotowoltaiki, czyli produkcji energii elektrycznej z wykorzystaniem promieniowania słonecznego.

 

Większość specjalistów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo całego systemu elektroenergetycznego uważa, że powinien być on złożony z pasujących do siebie elementów. Energetyka rozproszona i fotowoltaika mają być tylko jednymi z nich.

 

Jak pisze portal:

„– Potrzebujemy ok. 2000 MW w fotowoltaice ze względów bezpieczeństwa, bo pracuje wtedy, gdy rośnie nam obciążenie sieci latem ze względu na klimatyzację – mówi nam jedna z osób bezpośrednio odpowiedzialnych za bezpieczeństwo polskiego systemu elektroenergetycznego.

 

(…) Od lat o takie rozwiązania apelowali także dawni prezesi PSE – prof. Jan Popczyk i zmarły w ub. r. prof. Krzysztof Zmijewski. – Małe instalacje mają tę zaletę, że są w stanie powstać w ciągu roku, natomiast budowa nowego dużego bloku energetycznego z sieciami to dziesięć lat. A problem z zapewnieniem odpowiednich mocy będziemy mieć już za chwilę – argumentował w 2015 roku w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl prof. Żmijewski.”

 

Dlaczego potrzebujemy akurat 2000 MW w panelach słonecznych? Bo to mniej więcej tyle, o ile rośnie zapotrzebowanie w słoneczne upalne dni. Według wyliczeń portalu, różnica zapotrzebowania na moc między dniami ze średnią temperaturą w najgorętszym miesiącu – lipcu (17 st. C), a zdarzającymi się coraz częściej letnimi upałami (pow. 30 st. C) wynosi ponad 1500 MW. Ten wzrost zużycia generowany jest przez zwiększone zapotrzebowanie klimatyzacji, wentylacji i chłodzenia, wliczając w to choćby domowe lodówki, które przy wyższej temperaturze otoczenia muszą zużywać więcej energii.

 

Latem prądu nie generują z kolei elektrociepłownie o łącznej mocy ok. 1500-2000 MW (z 5000 MW mocy zainstalowanej), a dodatkowych nawet 1000 MW pracuje tylko po to, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne największych aglomeracji, wyrzucając ciepło do rzek.

 

20 czerwca tego roku temperatura w Polsce wynosiła około 20 stopni, co jest dalekie od upałów, a już bezpieczna nadwyżka mocy ponad wymagany margines była niewielka – tylko 50 MW (co ważne, wspomagana przez turbiny wiatrowe). W Niemczech, przy podobnej pogodzie do Polski, panele pv wyprodukowały około niemal 20 GW, a więc dokładnie połowę ich mocy zainstalowanej.

 

Mając w systemie 2 GW w fotowoltaice margines bezpieczeństwa przesunąłby się z 50 MW na ponad 1000 MW, a to kolosalna poprawa komfortu operatora systemu przesyłowego.

 

Więcej o problemach Polskich Sieci Elektroenergetycznych podczas fali upałów w 2015 roku pisaliśmy w tym artykule: "20-stopień zasilania bezmyślności".

Ewa Grochowska

 

Źródła:

-    easysolar.pl

-    polsatnews.pl

 

PLANERGIA ULOTKA-02

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl