Właściciel mikroinstalacji OZE, a więc prosument, może dzisiaj, w świetle prawa, nie tylko produkować prąd na własne potrzeby, ale także sprzedawać jego nadwyżkę do sieci. No właśnie. Czy ten interes się opłaca?
Prosumenci, czyli konsumenci i producenci energii w jednym są już także w Polsce. To efekt ubiegłorocznej zmiany prawa energetycznego (tzw. mały trójpak), która zniosła bariery administracyjne dla tej grupy mikrowytwórców prądu.
” |
Nie ma już obowiązku ubiegania się o koncesję oraz prowadzenie działalności gospodarczej, jest natomiast prawo sprzedaży nadwyżek wytworzonej energii lokalnym spółkom energetycznym. Wątpliwości ekspertów rynku energetycznego i OZE budzi jednak fakt, iż cena takiego prosumenckiego prądu to jedynie 80 proc. średniej ceny hurtowej z ubiegłego roku. |
Gwoli rzetelności trzeba wszakże od razu zauważyć, iż opinie ekspertów w tej sprawie nie są jednobrzmiące.
Najsilniej protestują ekolodzy, którzy uznali, że taka cena za prąd sprzedawany do sieci przez prosumenta, to jawne faworyzowanie wielkich koncernów energetycznych kosztem małych odbiorców energii.
Podobnego zdania jest również Grzegorz Wiśniewski – szef Instytutu Energetyki Odnawialnej, który w wywiadzie dla Polskiego Radia powiedział:
- Przepisy dotyczące odnawialnych źródeł energii nie oferują nowych form wsparcia dla prosumentów. Wytwórca oszczędza energię kosztującą w zakupie 50-60 gr za kWh, a sprzedaje po 16 gr. Prosumenci w zasadzie więc muszą dofinansowywać sektor energetyczny. – twierdzi ekspert.
Cała rozmowa jest dostępna w Polskim Radiu.
Tak więc, w tej interpretacji prosument nie tylko nic nie zarobi na wytworzonej przez siebie energii, którą sprzeda do sieci, ale w niektórych przypadkach może nawet do niej dopłacić. Cena giełdowa nie obejmuje bowiem opłat przesyłowych oraz stałych, które ponosimy jako klienci. Do tego dochodzi jeszcze podatek dochodowy.
Jest jednak grupa specjalistów twierdzących, że nowa ustawa o OZE przynosi korzystne rozwiązania dla właścicieli mikroinstalacji. Takim zapisem jest wydłużenie okresu rozliczeniowego prosumentów do 6 miesięcy. Pozwala to na wyrównanie wysokości rachunków za energię elektryczną. W ten sposób inwestycja w mikroinstalacje OZE zwraca się po ok. 15 latach, co jednak i tak nie jest wystarczająco silną zachętą do podjęcia takiego wyzwania.
Jasnym punktem nowej ustawy o OZE jest zasada net meteringu. Zgodnie z nią, prosument będzie mógł oddawać do sieci energetycznej nadwyżki energii, a następnie pobierać ją, gdy jest mu potrzebna. Co najważniejsze - z lokalnym sprzedawcą energii rozliczy się jedynie za saldo tej wymiany, a więc dopłaci lub otrzyma wynagrodzenie.
Animacja tłumacząca, jak działa net metering (j. angielski)
Istotne jest także to, że opłaty przesyłowe będą naliczane tylko od różnicy pomiędzy energią pobraną z sieci i do niej wprowadzoną. W takim układzie 6-miesięczny okres bilansowania jest bardzo korzystny - nadwyżki prądu oddawane do sieci od wiosny do jesieni odczuwalnie obniżą rachunki prosumenta.
W obecnej sytuacji w Polsce najlepszym rozwiązaniem wydaje się jednak produkcja prądu na własne potrzeby. W tym przypadku potrzebna jest analiza, ile energii rzeczywiście potrzebuje gospodarstwo domowe prosumenta.
- Optymalne dopasowanie efektywności zastosowanych urządzeń do własnego zużycia energii jest kluczowe przy tej inwestycji. Nie ma sensu kupować zbyt dużej, a co za tym idzie, przesadnie drogiej instalacji. My proponujemy naszym klientom łączenie pompy ciepła z panelami fotowoltaicznymi na dachu. Po dołożeniu do tego jeszcze kolektorów słonecznych uzyskujemy kompletne rozwiązanie, które radykalnie obniża koszty ponoszone na ogrzewanie domu i ciepłej wody. – mówi Mariusz Klimczak, prezes Banku Ochrony Środowiska.
Zapis o zróżnicowaniu ceny sprzedaży energii przez profesjonalnych wytwórców i indywidualnych producentów budzi wątpliwości natury konstytucyjnej, dotyczące równości podmiotów na rynku. Zdaniem wielu prawników, wątpliwości te powinien rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny.
Monika Olizarowska
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.