Nowym patronem energii solarnej w Indiach stała się tamtejsza spółka państwowa odpowiedzialna za transport kolejowy – Indian Railways.

Indie posiadają jedną z największych sieci kolejowych świata, eksploatując około 12000 składów, przewożących ponad 23 miliony pasażerów dziennie. To liczba niemal dorównująca całej populacji Australii.

Zapewnienie komunikacji tak wielu ludziom – poza transportem 3 milionów ton ładunków dziennie – wymaga jednak ogromnych ilości energii. W 2012 roku, dla przykładu, Indian Railway pochłonęło niemal 3 miliardy litrów oleju napędowego i 14 miliardów kilowatogodzin elektryczności!

Koszt pozyskania takich zasobów paliwa wywołuje istny zawrót głowy. Wynosi bowiem 296 miliardów rupii [hinduska jednostka monetarna – przyp.], co po przeliczeniu daje około 4,7 miliarda dolarów! Nic dziwnego, że z czasem kwota ta zaczęła mieć destrukcyjny wpływ na bilans płatniczy hinduskiego przewożnika.

Indyjski minister kolejnictwa, Suresh Prabhakar Prabhu, chce teraz, aby koleje zaczęły kontrolować swoje rozdymane wydatki na paliwa, zwłaszcza wobec rosnącej ilości pasażerów oraz koniecznego do ich przewozu taboru. Jego plan zakłada wdrożenie alternatywnych źródeł zasilania do napędzania składów.

Do 2020 roku celem Indian Railways jest zapewnienie co najmniej 10-procentowego udziału odnawialnych źródeł energii jako metody zaspokojenia potrzeb energetycznych w całkowitym bilansie przewoźnika. Pierwszym zadaniem strategicznym w tym ambitnym planie jest oświetlanie składów dzięki zamontowanym na dachach składów panelom fotowoltaicznym.

Spółka testuje obecnie te rozwiązanie na pozbawionym standardowej instalacji prądu przemiennego ciągniku obsługującym pasażerów na trasie Rewari – Sitapur. Koszt instalacji paneli na jednym ciągniku, powołując się na analizy Economic Times, to niecałe 39 tys. rupii (6,1 tys. dolarów). Pozwoli to na oszczędność rzędu 12,4 tys. rupii (1,9 tys. dolarów) rocznie na każdym elemencie składu.

Taki rodzaj inwestycji proekologicznych wywołał pogłoski, jakoby premier Indii, Narendra Modi, wprowadzała duży plan spopularyzowania alternatywnych metod pozyskiwania energii. Rząd Indii nie chce, aby ich kraj dłużej zajmował niechlubne, 3 miejsce (za Chinami i Stanami Zjednoczonymi) wśród największych światowych trucicieli dwutlenkiem węgla.

Potencjał fotowoltaiczny Indii to około 750 GW, stąd zachęty tamtejszego rządu wystosowywane w kierunku międzynarodowych przedsiębiorstw do zainwestowania 100 miliardów dolarów, niezbędnych do osiągnięcia celu jakim jest 100,000 MW do 2022 roku. To pięciokrotnie więcej niż wynosi obecny wolumen wyprodukowanej energii uzyskanej z promieniowania słonecznego w Indiach.

Premier Modi już teraz wprowadza kilka interesujących innowacji. Na przykład w Gujarat na zlecenie rządu panele solarne postawiono nad kanałami wodnymi, aby zminimalizować użytkowanie tamtejszych gruntów i ograniczyć ich nadmierne odparowywanie.

Choć napędzenie ogromnej sieci hinduskiej kolei może się okazać trudniejszą przeprawą, to na pewno jest to podróż, która prowadzi do dobrej destynacji.

Oprac. Dawid Marklowski

Artykuł został napisany na podstawie tekstu opublikowanego na łamach thegreenenergyblog.com. Oryginalna anglojęzyczna treść dostępna jest tutaj.