Każdego roku miliony zużytych urządzeń elektronicznych trafia do kosza. Duży procent tych śmieci to telefony komórkowe – często jeszcze sprawne, ale posiadające gorszy aparat, słabszą baterię, czy po prostu mniej atrakcyjny design. Motywem przewodnim Phonebloks jest zwalczenie tego problemu.

Posiadacz takiego telefonu będzie mógł w każdej chwili zmienić swój sprzęt, dostosowując go do swoich potrzeb, czy chociażby kaprysu. Jego podstawę stanowi platforma, do której można będzie „wpinać” bloczki – różnego rozmiaru części odpowiedzialne za poszczególne funkcje urządzenia. Ta zasada dotyczy także frontu telefonu, więc kiedy dotychczasowy wygląd nam się znudzi, wtedy poprzez wprowadzenie kilku prostych zmian będziemy mogli poczuć, jakbyśmy sprawili sobie całkiem nowy gadżet.

Wszystko, czego potrzebujesz

Podobnie sprawdza się to we wspomnianej już kwestii funkcjonalności.

Jeżeli wybieramy się na wycieczkę na łono natury, gdzie – na przykład – chcemy wypuszczać się na długie spacery i robić dobrej jakości zdjęcia wszystkim napotkanym ciekawostkom, wystarczy, że zrezygnujemy z bloczków odpowiedzialnych za funkcje, które podczas wypadu nam się nie przydadzą i zastąpimy je tymi odpowiadającymi za aparat o większej rozdzielczości i baterię, która pozwoli na korzystanie z niego tak długo, jak tylko nam się spodoba.

Jeżeli natomiast telefon ma być prezentem dla babci, która czasami kiepsko słyszy, a małych ikonek zbyt dobrze już nie widzi – wtedy pozbywamy się z jej urządzenia wszelkich zbędnych unowocześnień, a za to wyposażamy je w porządny głośnik i duży, przejrzysty ekran. Proste? I to jak!

Kto za tym stoi?

Członkami zespołu pracującego nad stworzeniem  smartfonu „wartego zatrzymania” są trzej młodzi mężczyźni: Dave Hakkens, założyciel i pomysłodawca projektu, dyrektor techniczny Gawin Dapper oraz Tomas Halberstad, który pełni rolę redaktora naczelnego strony internetowej https://phonebloks.com.

Chociaż wszystko brzmi bardzo optymistycznie, to twórcy Phonebloks borykają się z poważnymi utrudnieniami stojącymi projektowi na drodze.

Po pierwsze – co chyba dość oczywiste – finanse. Każdy projekt musi przecież przejść fazę badań, a to sprawa pochłaniająca pieniądze w zastraszającym tempie.

Po drugie – choć równie ważne jak „po pierwsze” – konkurencja w postaci korporacji takich jak Apple czy Samsung itp., będących w posiadaniu władzy nad rynkami konsumentów… i zdecydowanie niechętnych, by z tej władzy zrezygnować. I nie dziwne, biorąc pod uwagę, że na przykład w roku 2012 firmy te sprzedały ponad 700 milionów telefonów.

Czy w takim razie pomysł najmądrzej dotychczas skonstruowanego smartfona ma szanse na przeżycie w korporacyjnej dżungli? Mam nadzieję, że tak.

oprac. Karolina Łużniak