Snuje się dzień za dniem przez polskie miasta, wsie i miasteczka. Im piękniejsza, bezwietrzna pogoda, tym dla niej lepiej. Niska emisja. Pełzająca, słabo widoczna śmierć.
Pojawia się gdzieś w końcu września i trwa do marca, czasem kwietnia. Fachowcy nazywają to bardzo skomplikowanie: źródła rozproszone, emitujące zanieczyszczenia w wyniku bezpośredniego spalania paliw na cele grzewcze i socjalno-bytowe.
Przekładając to na język bardziej zrozumiały – chodzi o piece. Te w domach jednorodzinnych i te w wielorodzinnych, szczególnie na Górnym Śląsku i w Małopolsce, gdzie centralne ogrzewanie lub ogrzewanie gazowe wcale nie są standardem, gdyby się kto dociekliwie pytał.
Chodzi więc o piece. W których Polak spala co popadnie.
Spalanie śmieci, w tym gumowych butów, plastików wszelkiego rodzaju, rowerowych dętek, opon samochodowych oraz wszystkiego, co można spalić, to najkrótsza droga do tego, by truć najbliższych sąsiadów, mieszkańców własnego miasta i siebie.
Na przełomie 2011 i 2012 roku Tauron Ciepło S.A. wraz z WFOŚiGW w Katowicach przeprowadził w woj. śląskim akcję edukacyjną pod hasłem „Niska emisja – wysokie ryzyko”. I podał fakty owego zjawiska dotyczące.
Oto one:
- 28 tys. Polaków zmarło z powodu zanieczyszczenia powietrza w 2003 roku.
- Związki chemiczne znajdujące się w niskiej emisji potrafią rozpuścić cement budowlany.
- Niska emisja przyczynia się do śląskich kwaśnych deszczy.
- Mutacja materiału genetycznego to jeden z możliwych skutków niskiej emisji.
- W ekstremalnych przypadkach niska emisja może doprowadzić do śmierci.
- Niebezpieczne związki chemiczne, składniki niskiej emisji, wnikają w rosnące warzywa i owoce.
- Śląskie powietrze zawiera 1/3 całego dwutlenku węgla wyemitowanego w kraju.
- Skutki niskiej emisji, takie jak na przykład nowotwory, mogą pojawić się dopiero po wielu latach od zatrucia organizmu zanieczyszczonym powietrzem.
Dla dopełnienia ponurych barw tego krajobrazu dodajmy, iż dym i pył emitowane do atmosfery przez piece domowe zawierają: tlenki węgla, tlenki siarki i azotu, groźne związki chloru i fluoru, metale ciężkie (rtęć, kadm, ołów, mangan, chrom), WWA (Wielopierścieniowe Węglowodory Aromatyczne, włącznie z benzo(α)pirenem), węglowodory alifatyczne, aldehydy i ketony, dioksyny, furany, pyły wraz z rakotwórczymi smołowymi aerozolami.
Cykl filmów zrealizowanych przez katowicki ośrodek Telewizji Polskiej, w ramach kampanii „Niska emisja – wysokie ryzyko” można obejrzeć tutaj.
Przeważająca część domów wielorodzinnych w polskich gminach została zbudowana przed 1990 rokiem. Z tego faktu wynika kilka konkluzji.
Pierwsza z nich jest taka, iż domy te charakteryzują się większą energochłonnością, a zatem jesienią i zimą trzeba więcej energii, ażeby było w nich ciepło. To z kolei wymaga większej ilości paliwa.
Piece węglowe, bo takich mamy najwięcej, opalane są zwykle niskogatunkowym węglem, bo jest najtańszy. A jak brakuje pieniędzy, to do paleniska pakowane są śmieci. Bez selekcji.
Stan instalacji grzewczych, ze względu na ich wiek, także pozostawia wiele do życzenia. Większość z nich nie ma układów oczyszczania spalin, więc przez komin ulatują wszystkie wspomniane wyżej trucizny. Którymi potem oddychamy.
Kominy domów mają najczęściej wysokość około 10 m co sprawia, że zanieczyszczenia rozprzestrzeniają się daleko po okolicy.
W pierwszej dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych, według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), polskich miast, siedem to miasta woj. śląskiego: Rybnik, Zabrze, Katowice, Gliwice, Dąbrowa Górnicza, Bielsko-Biała i Bytom. Na trzynastym miejscu znalazła się Częstochowa.
I tak to mniej więcej wygląda. Przyznacie, jest powód do zmartwienia.
Na walkę ze zjawiskiem niskiej emisji zwykłe karabiny nie wystarczą. Potrzebne są działa.
Od lat realizowane są w Polsce programy zwalczania niskiej emisji, które, mimo różnych nazw, cel mają taki sam– unieszkodliwienie trujących kominów. Uświadomienie mieszkańców, że grają o swoje zdrowie. Modernizację przestarzałych systemów grzewczych.
Armaty wyciągnął Kraków – królewskie miasto, które od lat 90. ubiegłego wieku konsekwentnie walczy z niską emisją zatruwającą i mieszkańców, i turystów.
Rada Miasta przyjęła w uchwale, że dotować będzie nawet 90 proc. kosztów modernizacji starych nie ekologicznych i uciążliwych kotłowni oraz wypłaci do 1000 złotych do każdego metra kwadratowego powierzchni instalacji solarnej (przeciętna instalacja solarna to powierzchnia ponad 6 m2).
Ponadto dotacja ma objąć inwestycje w kotły kondensacyjne gazowe i pompy ciepła.
O dotacje ubiegać się mogą właściciele domów jednorodzinnych, mieszkań w domach wielorodzinnych, wspólnoty mieszkaniowe, osoby prawne i przedsiębiorcy pragnący zainwestować infrastrukturę swoich firm.
Najcięższe działa wyprowadził jednak rząd oświadczając, iż od 2020 roku mamy ogrzewać nasze domy i mieszkania gazem, prądem lub innymi źródłami energii. Węgiel, jako nie ekologiczny, zostanie zakazany w ramach programu antysmogowego.
Żadna to nowość, bo Kraków (znowu) nie oglądając się na nikogo wyprzedził Warszawę i uchwalił we wrześniu bieżącego roku w swoim ratuszu, że za pięć lat węglem w piecach królewskiego miasta palić nie będzie wolno.
Palący węglem krakowianie zawału nie dostali, bo dowiedzieli się z ulgą, że program wejdzie w życie, co prawda, od początku przyszłego roku, ale obowiązywać będzie 5-letni okres przejściowy na dostosowanie domowych palenisk do nowych przepisów. Od nowego roku jednak nie będą już wydawane pozwolenia na budowę domów ogrzewanych węglem lub drewnem.
Tyle Kraków. Natomiast na Śląsku rządowa zapowiedź wywołała burzę w sektorze węgla kamiennego. Zaniepokoili się też mieszkańcy o wysokość rachunków za ogrzewanie po nowemu.
Burza ma jednak to do siebie, że po niej zawsze przychodzi słońce. To zupełnie tak, jak problem niskiej emisji - znika z mediów na wiosnę, ażeby powrócić na jesieni. I tak od lat. Wydaje się, że teraz nie mamy jednak wyjścia. Sprawę trzeba definitywnie rozwiązać. Unia czuwa.
Ewa Grochowska
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.