Można mieszkać w pięknym, szlacheckim dworku w komforcie… energetycznym. Można poczuć się jak szlachciura sprzed wieków, tyle tylko, że nasz sarmacki przodek nie wydawał przyjęć w domu pasywnym. A my możemy to zrobić. To nie jest mrzonka.
Na drodze do powszechnego budownictwa energooszczędnego stoją dwa rodzaje barier: techniczno-ekonomiczne oraz psychiczno-kulturowe.
Łatwiej zlikwidować te pierwsze. Tutaj na pomoc spieszy rozwijająca się wiedza i technologie, a także wzrastająca (wbrew wiecznym malkontentom) zasobność społeczeństwa.
Gorzej z tym drugim. Domy energooszczędne nie przebiją się do powszechnej świadomości, jeśli ludzie ich nie zaakceptują, jeśli te budynki bardziej będą się kojarzyły z maszyną do mieszkania niż z głęboko zakorzenionym w kulturze wzorcem DOMU. Rozumianego jako miejsce z duszą, z klimatem, z ciepłem, z atmosferą zachęcającą do powrotu.
Polacy kochają dworki. I budują gargamele. Te upiorne architektonicznie i energetycznie straszydła, które upstrzyły już dokumentnie nasze podmiejskie wsie i osiedla.
Tymczasem można mieszkać w polskim dworze, jeśli ten typ budowli nam najbardziej odpowiada i nie być jednocześnie paskudną blizną na okolicznym krajobrazie.
Są już jednak przedsiębiorstwa stawiające sobie taki właśnie cel – budować i zgodnie tradycją, i nowocześnie.
„Nasza firma buduje domy, by je sprzedać. W konsekwencji nasze poszukiwania w dziedzinie ekologii mają sens tylko wtedy, gdy łączą się harmonijnie z celem komercyjnym. Z tej konieczności wynikają dwie konsekwencje.
Pierwsza - natury ekonomicznej. Laboratorium naszej firmy pracuje tylko nad rozwiązaniami tanimi, nie interesują nas nawet najdoskonalsze koncepcje, które są zbyt skomplikowane, a tym samym zbyt drogie, by znaleźć masowego nabywcę.
Druga to poszukiwanie takiej formy, która nie naruszy psychologicznego archetypu domu, tego co wynika z kultury i tradycji” – czytamy na stronie internetowej jednej z takich firm.
Sprawdźmy – w inwestycjach realizowanych „pod klucz” cena metra kwadratowego powierzchni podłogi wynosi 3200 zł (w tym 8 proc. VAT). Cena obejmuje opracowanie projektu oraz wybudowanie domu wykończonego zgodnie ze standardem, który został przygotowany w taki sposób, żeby dwór był dworem. Takim, jak na tych zdjęciach:
Cena nie obejmuje wykonania przyłączy zewnętrznych do budynku, obudowy kominka, ostatecznej warstwy podłogi, „białego montażu" (urządzeń sanitarnych, armatury) i drzwi wewnętrznych.
Doświadczenia pokazują, iż decyzję o kształcie domu podejmują zwykle kobiety, dla których często tradycyjna bryła budynku jest najatrakcyjniejsza. Bowiem, jak już wspominaliśmy, Polacy (i Polki) kochają dworki.
„Nasze osiedla przypominają stare wsie czy miasteczka. A wzorce czerpiemy raczej z zabytków niż z albumów nowoczesnej architektury” – czytamy na stronach firmy.
Podstawę konstrukcji współczesnych dworów, o których mówimy, stanowi tzw. wiązar krokwiowo-belkowy z jętką.
Jest to typowa konstrukcja słowiańska, w Polsce stosowana powszechnie od jej początków do połowy XX w. Prawdopodobnie wywodzi się jeszcze z czasów wędrówek plemion słowiańskich.
Jest to znakomity układ kratownicowy bez podpór pośrednich, prawie w całości eliminujący zginanie drewna. Na jego bazie powstały w średniowieczu, stosowane w kościołach, wiązary storczykowe.
Po wojnie wyparły go prymitywne konstrukcje płatwiowe, oparte na zginaniu drewna. Dziś wiązary są praktycznie zapomniane.
To jest przykład takiej wigwamowej konstrukcji
Poza wybitnymi cechami nośnymi wiązarów, największą ich zaletą jest brak jakichkolwiek słupów wewnętrznych pozwalający na swobodne kształtowanie rzutu domu. Dach jest oparty tylko na ścianach zewnętrznych. Jedynie podciąg stropu wymaga podparcia na parterze.
Modernizacja wiązara polega na dostosowaniu tej konstrukcji do technologii lekkiego szkieletu drewnianego. Zamiast przekroi litych stosowana jest tarcica, a drugorzędne węzły wykonywane są przy pomocy gwoździ.
To decyduje o klasycznym, dworkowym wyglądzie domu, zupełnie odmiennym od domostw charakterystycznych dla ludów germańskich czy skandynawskich.
16 km od południowych granic Warszawy leży osiedle małych domów w typie dworu – Kędzierówka. Wszystkie te budynki trzymają standard energooszczędności.
Zużycie energii jest tu 5-krotnie niższe niż w typowym polskim domu jednorodzinnym i wynosi 20 – 30kWh/m2/rok.
Drugą podwarszawską osadą jest Krzywa Iwiczna, która stanowi kompleks budynków wielorodzinnych, utrzymanych w stylu średniowiecznych mieszczańskich kamienic, skoncentrowanych wokół centralnego ryneczku.
Jak na tych fotografiach:
Wszystkie te realizacje bazują na rozwiązaniach energooszczędnych, do których należą:
- urbanistyka – zwarta, oszczędna zabudowa;
- architektura – zwarte bryły, orientacja na słońce: układu funkcjonalnego domów, rozmieszczenia i wielkości przeszkleń;
- szkieletowa konstrukcja, bardzo dobra izolacja cieplna;
- układ CO bazujący na biopaliwie – kominek z płaszczem wodnym współpracujący z wodnym zbiornikiem ciepła;
- urządzenia do odzyskiwania ciepła ze zużytej wody współpracujące z kolektorami słonecznymi;
- przegrody zewnętrzne o bardzo małym oporze dyfuzyjnym (przenikanie gazów). Naturalna wymiana gazów przez przegrody istotnie zmniejsza potrzeby wentylacyjne domu.
Roczne zapotrzebowanie na energię pierwotną domów w Krzywej Iwicznej to 30-40 kWh/m2, w Kędzierówce 20-30 kWh/m2. Norma wynosi obecnie 150–180 kWh/m2.
Wskutek współpracy firmy z Politechniką Warszawską i Instytutem Technicznym z Delft w Holandii, miłośnicy dworu polskiego wkrótce będą mogli mieszkać w budynkach jeszcze bardziej oszczędnych, bo pasywnych, a więc poniżej poziomu 15 kWh/m² zużycia energii.
Indywidualiści natomiast, pragnący wybudować dwór jednorodzinny, z dala od zwartych osiedli, mogą zdecydować się na projekt indywidualny.
Przykłady takich współczesnych dworów na tych zdjęciach:
W artykule sporo miejsca poświeciliśmy prezentacji zdjęć. Nie bez powodu. To naprawdę rzadka w Polsce okazja do zobaczenia realizacji architektury najbardziej dla nas tradycyjnej – dworów – w nowej, energooszczędnej odsłonie.
A przy tym dworów, które nie ranią oka patrzącego, nawet tego, który jest wielbicielem form znacznie nowocześniejszych.
A więc, staropolskim obyczajem – czapki z głów.
Ewa Grochowska
Szczegóły techniczne, realizacyjne i cenowe dworów polskich można znaleźć na stronie firmy, z której doświadczeń korzystałam, pod adresem:
http://www.dworekpolski.pl/
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.