Wilgoć zagraża zdrowiu mieszkańców i konstrukcji całego budynku. Jak do niej nie dopuścić? Jak ją wyprowadzić z domu? Dziś o tym, skąd wzięła się plaga zagrzybionych ścian i jak w walce z wilgocią może pomóc automatyka budynkowa.
Kiedyś problem wilgoci w budynkach nie istniał. Paradoksalnie zawiniły nowoczesne technologie w połączeniu z nadmiernym szukaniem oszczędności. Zaczęło się w biurowcach, kiedy do użycia weszły bardzo szczelne okna, na dodatek bez możliwości ich uchylania. Cała wymiana powietrza spadła na wentylację mechaniczną, którą uzupełniono o rekuperację dla odzysku ciepła. Same wentylatory nie zużywają wiele energii, teoretycznie więc system można było ustawić odpowiednio, ale …
Elementem rekuperacji są wymienniki. Obrotowe, ze sprawnością wymiany ciepła nawet 70%, są odporne na zaszranianie. Ale powszechnie używa się tych tańszych, krzyżowych, które mają sprawność około 50% i które przy temperaturach powietrza poniżej zera mają tendencję do zaszraniania się. Dlatego niezbędna stała się nagrzewnica - urządzenie elektryczne, które wstępnie dogrzewa powietrze do kilku stopni, przez co unika się oszraniania. Niestety bardzo energochłonna.
W praktyce metodami na ograniczanie zużycia energii stało się więc zaniżanie norm wymiany powietrza, na przykład przez ustawienia niezgodne z rzeczywistym zagospodarowaniem pomieszczeń. Na powierzchni open space pracuje czasem 30% więcej osób niż pierwotnie deweloper zakładał. Takie metody to prosta droga do tzw. chorego budynku. Dusznego, niesprzyjającego pracy i zagrażającemu infekcjami.
W domach i apartamentach problem wilgoci i pleśni jest jeszcze bardziej widoczny. W budynkach mieszkalnych występują bowiem krótkotrwałe znaczące emisje pary wodnej. Innymi słowy – nagłe uderzenia wilgoci podczas gotowania czy kąpieli, z którymi ograniczony system wentylacji nie może sobie poradzić. Wilgoć chłoną więc chwilowo ręczniki i stolarka. Jeśli ich nie ma, to wilgoć wnika w ściany i migruje przez nie do wnętrza przegród.
Prawdopodobieństwo wystąpienia trwałego zawilgocenia i w konsekwencji - pleśni, zależy m.in. od materiałów budowlanych. I tak tynki cementowo-wapienne są stosunkowo odporne na zawilgocenie, ale już płyty gipsowo-kartonowe (regipsy) chłoną parę jak gąbki. Następstwa są dobrze znane – zapach stęchlizny, pleśń i spuchnięte tynki.
Rozwiązanie w postaci kucia dodatkowych okien czy doraźne zmiany zwyczajów kąpielowych nie wszystkich satysfakcjonuję.
(c) iStock.com/ DLJM System
Odpowiedzią na te problemy jest sprawna wentylacja mechaniczna, której działanie jest dostosowane do warunków w konkretnym pomieszczeniu. Nie chodzi o stałe zwiększenie wymiany powietrza, bo to by mocno podniosło koszty ogrzewania, ale punktowe czujniki wilgotności w strategicznych pomieszczeniach, które będą utrzymywały zadany poziom wilgotności. Jeśli zostanie przekroczony, spowodują odpowiednie zwiększenie przypływu powietrza wentylatorami.
Jeśli w oknach są zamontowane kontaktrony, to przy sprzyjających warunkach pogodowych zostanie wykorzystane również wietrzenie oknami. System automatyki budynkowej będzie zarządzał urządzeniami tak, by wydobyć z nich jak najwięcej przy minimalnym zużyciu energii.
Dr inż. Marcin Pawlik, Alina Szastok,
DLJM System sp. z o.o.
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.