Przereklamowane kolektory
Przewiń do artykułu
Menu

Polska przeżywa boom na „solary". Zamówień na kolektory słoneczne jest tak dużo, że  firmy nie nadążają z realizacją zamówień. A prawdziwe problemy zaczynają się później.


Sekret coraz powszechniejszej mody na kolektory słoneczne kryje się nie w zaletach tego rozwiązania, ale w doskonałym marketingu i wysokich dopłatach. Każdy, kto decyduje się na zakup kolektorów słonecznych, może liczyć na dofinansowanie w wysokości 45 procent ich wartości z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Do interesu dopłacają także niektóre gminy. W takim przypadku koszt inwestycji wynosi jedynie… 15 procent jej wartości.


Nie wszystko złoto, co się świeci


- Gdyby przeciętny Kowalski miał zapłacić za kolektory 100 proc. ich ceny rynkowej, nie byłoby aż tylu chętnych.  Dopłacając do kolektorów słonecznych doprowadzamy do zaburzenia rynku. Tworzymy wrażenie, że to technologia popularna, dobra i opłacalna, a wcale tak nie jest.  Dzięki dofinansowaniu znajduje się na granicy opłacalności. Po dokładnej kalkulacji okazuje się, że pompa ciepła jest lepszym rozwiązaniem niż kolektory, które w dodatku sprawiają wiele problemów. – uważa Paweł Syrek, niezależny ekspert z grupy doradczej Altima.


W naszym klimacie w zimie energii z kolektorów brakuje, a w lecie jest jej zdecydowanie za dużo. O problemach nie mówią jednak handlowcy i firmy oferujące gotowe zestawy. Często brakuje rzetelnej informacji, a za nieodpowiednie użytkowanie instalacji odpowiada właściciel. Gwarancja nie obejmuje na przykład skutków przegrzania instalacji.  Co, niestety, zdarza się często.  Piszą o tym użytkownicy na forach internetowych.


Cała para w gwizdek


- Zainstalowałem dwa kolektory próżniowe, ale tak naprawdę słoneczna pogoda zaczęła się po moim wyjeździe.... no i się zaczęło. Płyn solarny nagrzewał się w kolektorach do ponad 200 stopni, para waliła odpowietrznikiem na dachu, dopompowywanie płynu, bo się wygotowywał, paniczne telefony od rodziny. I co? Wszystkie ustawienia typu zwrotna cyrkulacja w nocy, nastawy urlopowe, itd. są psu na budę, jeśli ciepła jest za dużo. Ostatecznie rodzina awaryjnie przykryła jeden z kolektorów do czasu znalezienia trwałego rozwiązania – pisze jeden z internautów.


Użytkownicy  rozwiązują problem na kilkanaście różnych, mniej lub bardziej zaskakujących sposobów.  Wśród propozycji  oprócz zakrywania kolektorów kocami, znajduje się ogrzewanie podjazdu do garażu, wykorzystanie „podłogówki” (w lecie!), wystawienie na zewnątrz budynku grzejnika odprowadzającego ciepło lub podzielenie się ciepłą wodą z sąsiadem. Optymalnym rozwiązaniem jest natomiast podgrzewanie basenu, którego nie można przegrzać…  Niezależnie od tego internauci zwracają uwagę, że trzeba się zabezpieczyć na wypadek… braku prądu, a co za tym idzie odbioru ciepła.


Drogie rozwiązania


- Wszystkie proponowane rozwiązania to tak naprawdę straty ciepła i energii, a nie o to w tym wszystkich chodzi. Energia powinna być maksymalnie wykorzystana. Dlatego tak ważna jest jakość systemów, o której niewiele się mówi. Jedynym kryterium jest cena i takie są efekty. Moim zdaniem, nie powinno się dopłacać do najtańszych rozwiązań, bo w ten sposób wymagając jakości - narażamy firmę i handlowców na straty. Tymczasem system powinien być bezobsługowy i bezproblemowy. Są nawet rozwiązania pozwalające wykorzystać energię słoneczną  do klimatyzacji pomieszczeń. Jednak te rozwiązania wciąż są bardzo drogie. – mówi Jerzy Chodura, doradztwo techniczne Sun Engineering.                 

              
Zestawy zabezpieczające system przed przegrzaniem są sprzedawane dodatkowo. Kosztują około 1000 złotych. W efekcie później płacimy też za energię potrzebną do… pozbycia się nadmiaru ciepła z kolektorów. A to i tak nie rozwiązuje problemu instalacji, która jest po prostu przewymiarowana.  Handlowcy, chcąc szybko zarobić, niejednokrotnie sprzedają za dużo kolektorów w stosunku do potrzeb zgłaszanych przez inwestora. A ludziom po prostu brakuje wiedzy.


Nabici w butelkę


Kolektory słoneczne posiadają certyfikaty,  ale są to dokumenty techniczne, z których przeciętny Kowalski nie jest wstanie odczytać żadnych informacji. Decyduje więc siła przekonywania doradcy, którego celem jest sprzedać towar.


- Większe znaczenie ma marketing i reklama, niż rzetelne informacje i wiedza. W tak skonstruowanym systemie odbiorcy są skazani na pastwę sprzedawców – twierdzi Paweł Syrek.


System zrównoważony


Popularność  kolektorów słonecznych, popularnie i niepoprawnie zwanych „solarami”, wśród przeciętnych użytkowników stale rośnie. O wiele szybciej niż innych rozwiązań ekologicznych i energooszczędnych, które jeśli nie mogą zastąpić „kolektorów”, to mogą przynajmniej dobrze je uzupełniać.  Tak powstają skuteczne rozwiązania systemowe.


- Ogrzewanie mojego domu opiera się na trzech równorzędnych źródłach ciepła: kolektorach słonecznych, pompie ciepła i kominku z płaszczem wodnym. W słoneczne dni głównym źródłem energii jest słońce,  natomiast poza sezonem tę rolę przejmują pozostałe źródła. System się sprawdza i od niemal dziesięciu lat pracuje bezawaryjnie. – tłumaczy pan Bartosz, który zdecydował się na rozwiązanie kompleksowe. (czytaj także: Ekologiczny dom).


W takim systemie, chociaż w Polsce nie ma najlepszych warunków do pracy kolektorów słonecznych, sprawdzają się one znakomicie i nie generują problemów związanych z nadmiarem ciepła. Jednocześnie system, chociaż wymaga większych nakładów finansowych na etapie inwestycji, szybko się zwraca i przynosi realne, duże oszczędności.

Krzysztof Turzański

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl