Przy wydatnym udziale koncernów francuskich powstanie w Polsce 6 spalarni odpadów w dużych miastach wojewódzkich. Następne tego typu inwestycje czekają za progiem. Francuzi więc wesprą nas w tym zbożnym dziele, podczas gdy sami w swoim kraju postanowili zamknąć najstarsze spalarnie i nie budować nowych. Co jest grane?
Obecnie spalarnie odpadów komunalnych powstają w Białymstoku, Bydgoszczy, Koninie, Krakowie, Szczecinie i Poznaniu. Na Górnym Śląsku – największym po Mazowszu „producencie” wszelkiej maści śmieci – szykują się do budowy tego typu zakładów w czterech miastach.
W Chorzowie i Jastrzębiu-Zdroju rozpoczęły się już prace przy infrastrukturze zewnętrznej obiektów, Sosnowiec czeka na decyzje środowiskowe, a Mysłowice są na etapie studium wykonalności.
W woj. śląskim brakuje tzw. regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK). Innymi słowy, śmieci jest tyle, że nie bardzo istnieje możliwość ich przerobienia. Region dysponuje 5 liniami mechaniczno-biologicznej przeróbki (MBP), a do pokrycia zapotrzebowania, liczonego ilością wytwarzanych odpadów, potrzeba 20 RIPOK-ów.
I właśnie dlatego mają powstać wspomniane spalarnie.
…gdzie pracuje obecnie najwięcej spalarni odpadów w Europie, bo aż 120, więcej nie będą one budowane, a najstarsze zakłady zostaną zamknięte. W tej chwili rząd Hollande`a stawia na zmniejszanie ilości śmieci w ogólnym systemie gospodarowania odpadami, odchodząc od ich termicznej obróbki.
W Polsce natomiast dokładnie odwrotnie.
Dla przykładu, w Poznaniu do lipca 2016 roku ma powstać spalarnia śmieci. Obiekt będzie kosztować około 700 milionów złotych. Powstanie na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego.
Sama spalarnia powstanie z dofinansowaniem Unii Europejskiej oraz z pieniędzy prywatnego inwestora. Miasto ma wybudować drogi zapewniające dojazd do spalarni, a także zapewnić teren pod budowę obiektu.
W spalarni ma być utylizowanych w ciągu roku nawet do 210 tysięcy ton odpadów komunalnych, zaś roczny koszt tego procesu to około 85 mln zł.
Podejście do zagadnienia spalania odpadów w Polsce jest dwubiegunowe. Jedni twierdzą, że należy iść w tym kierunku, inni – mają spore wątpliwości. Jest i trzeci gracz w tej grze – to zachodnie koncerny, głównie francuskie, a jakże, które lobbują na rzecz tego modelu utylizacji odpadów komunalnych.
Lidia Sieja z Instytutu Terenów Uprzemysłowionych w Katowicach jest zdania, że spalarnie śmieci to dobra ścieżka. – Zredukują one znacznie końcową ilość składników całego procesu gospodarki odpadami – twierdzi ekspertka.
Z kolei Arkadiusz Primus, koordynator Śląskiego Klastra Gospodarki Odpadami uważa, że obecnie w Polsce istnieją dwa modele zagospodarowania odpadów, które nie są ze sobą spójne.
Jeden to właśnie spalanie, a drugi to mechaniczno-biologiczna przeróbka. – W zapisach legislacyjnych ustawodawca postawił nacisk na mechaniczno-biologiczną przeróbkę i jakoś spalarnie w tym systemie nie grają – wyjaśnia koordynator klastra.
Spalarnie odpadów wywołują w Polsce duże kontrowersje społeczne, najgorętsze tam, gdzie owe zakłady mają być zlokalizowane. Ludzie boją, że z kominów tych obiektów wydobywać się będą trujące związki zanieczyszczające środowisko i szkodliwe dla zdrowia.
Rzućmy okiem na fora internetowe.
„Oczywiście, że po spaleniu śmieci z kominów wydostają się groźne dla zdrowia dioksyny i furany, które zresztą są sprawdzane tylko dwa razy do roku na zapowiedziane kontrole. A ile jeszcze pyłu. Problem jeszcze w tym, że po spaleniu 3 ton śmieci pozostaje 1 tona toksycznych żużli” – pisze Mark na www.portalsamorzadowy.pl
Kontruje go Aristoskr, twierdząc, że „jeśli piszą, że z kominów wydostają się dioksyny, to ewidentnie kłamią. To, co wylatuje z kominów musi spełniać unijne normy, bo inaczej spalarnia zaraz zostałaby zamknięta. A nawet w ogóle nie uruchomiona.”
Najbardziej rzeczowo do sprawy podchodzi internauta o nicku Andrzej:
„We Francji ok. 70 proc. wszystkich odpadów komunalnych się spala, resztę odzyskuje, tylko niewielką część wyrzuca na wysypiska. W Wielkiej Brytanii jest to blisko 80 proc. a w Szwecji 100 proc. się spala. Przy obecnym stanie opanowania technologii, spaliny wylatujące z komina spalarni to czysta para wodna. Reszta jest po drodze oczyszczana przez różne mokre metody amoniakalno-siarkowe.”
Dyskusję podsumowuje w.potega@neostrada.pl, który pisze:
„Jesteśmy na początku dyskusji. Szwedom się opłaca, a Francuzom się nie opłaca. Szwedzi mają przy tym technologie bezemisyjne.
Zamiast zaprojektować ekonomicznie i ekologicznie sprawny system odzyskiwania i zagospodarowania odpadów komunalnych, posłowie zarządzili bałagan ustawą śmieciową.
Zamiast iść w kierunku personalizacji segregacji u źródła, poszli w zmianę jakąkolwiek, pomijając kwestię najważniejszą - motywowania do segregacji u źródła. Wygląda na to, że rzeczywiście lobbowanie silnych międzynarodowych firm przesądziło! Czas zacząć rozumować samodzielnie, w interesie polskiego podatnika.”
Warto w tym miejscu przypomnieć, iż Unia Europejska przykręca śrubę, gdy idzie o zagospodarowanie odpadów i ogólną nimi gospodarkę. Od stycznia 2014 roku Komisja Europejska wprowadza ograniczenia w składowaniu odpadów wysokoenergetycznych, czyli powyżej 5 GJ/t.
Francja przy jej liczbie spalarni odpadów ma całkowite pokrycie na ich zagospodarowanie i pozwolić sobie może na zamykanie starych zakładów nie naruszając przy tym swoich mocy przerobowych.
W Polsce jest w tej kwestii bardzo kiepsko. Nie mamy, jak dotąd, żadnej działającej spalarni odpadów i bez ich budowy nie będziemy w stanie wdrożyć unijnych dyrektyw, a to, jak wiadomo, grozi potężnymi karami finansowymi.
Tak więc, jakkolwiek spojrzeć na problem, spalarnie odpadów w naszym kraju muszą powstać. Pytanie brzmi: czy mają być one wiodącym kierunkiem w systemie zagospodarowania odpadów, czy też lepiej zbudować spójny mechanizm pozbywania się śmieci, w którym owe spalarnie byłyby tylko jednym z elementów?
Ewa Grochowska
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.