Emisja z domowych kotłów, pieców i kominków stanowi główne źródło zanieczyszczenia powietrza pyłem i rakotwórczym benzo[a]pirenem. Kontrola nad tym, co jest spalane, w jakich urządzeniach i w jakich warunkach musi być podstawą krajowej strategii na rzecz poprawy jakości powietrza. Jak to zrobić w praktyce? Temu poświęcony jest najnowszy raport Stowarzyszenia Krakowski Alarm Smogowy.
Analiza raportu, który opublikowany został w listopadzie 2018 roku, obejmuje system kontroli palenisk pod kątem przestrzegania zakazu spalania odpadów. Dlaczego ten problem został wzięty na tapetę?
Przepis kontroli domowych palenisk istnieje w polskim prawie już od 20 lat, w związku z czym powinny zostać wykształcone odpowiednie mechanizmy kontrolne. Tymczasem ich nie ma. Docelowo kontrola palenisk powinna obejmować kompleksowo wszystkie zapisy uchwał antysmogowych, w tym jakość paliwa oraz rodzaj instalacji.
Jak piszą autorzy projektu, już teraz możliwa jest kontrola jakości stosowanego w gospodarstwach domowych paliwa, a za kilka lat niezbędna będzie kontrola wszystkich urządzeń grzewczych na paliwa stałe pod kątem ich zgodności z uchwałami, a więc czy spełniają wymogi klasy 5 lub ekoprojektu. Bez skutecznej kontroli na poziomie gospodarstw domowych, uchwały antysmogowe pozostaną w dużej mierze martwym prawem.
W poniższym tekście przedstawiamy najważniejsze wnioski raportu.
Taka świecka tradycja
Dlaczego Polacy wciąż spalają śmieci? Skąd wzięło się to głębokie przywiązanie do tego, żeby pakować do pieca wszystko, co powinno znaleźć się na śmietniku lub w kontenerach do selektywnej zbiórki odpadów?
Wbrew utartej opinii, to nie ubóstwo, z którego wynika brak pieniędzy na przyzwoitej jakości paliwo, jest główną przyczyną spalania śmieci. Raport wskazuje, że udział osób, które określić można jako ubogie wśród ogółu spalających odpady, stanowić może od 15 do maksymalnie 30 proc.
Co więc jest przyczyną powszechności tego zjawiska? Tradycja, niestety. Większość ekspertów zajmujących się tematyką nielegalnego spalania odpadów zawodowo lub w ramach aktywności obywatelskiej, wskazując na przyczyny zjawiska, odwołuje się do mentalności i złej tradycji, która ciągnie się od pokoleń.
To wynik przyzwyczajenia wyniesionego z domu rodzinnego. Spalanie zawsze traktowane było jako sposób na pozbycie się odpadów, w dodatku wymagający najmniejszego wysiłku. Dzieci uczyły się określonych zachowań obserwując postępowanie swoich rodziców i dziadków, ich zachowania – wyniesione z domu – stanowiły z kolei wzorzec dla kolejnego pokolenia. Można więc w tej sytuacji mówić o wzorcach środowiskowych opartych na tradycji sankcjonującej negatywne społecznie, ale wygodne dla jednostek postawy.
A bo mi się nie chce
Kolejnym, powszechnym czynnikiem warunkującym zjawisko spalania odpadów w piecach domowych, to lenistwo i niechlujstwo części mieszkańców, dla których spalanie odpadów we własnym piecu jest znacznie łatwiejszym sposobem na ich pozbycie się niż segregacja.
W opinii tej grupy, samo spalanie nie jest postrzegane jako czynność naganna, stanowi zachowanie akceptowalne na równi z oddaniem odpadów służbom odpowiedzialnym za ich odbiór, a przy okazji jest też formą drobnej oszczędności na kosztach ogrzewania.
Średniacy i część zamożnych też
Większość osób spalających odpady, to osoby o przeciętnych dochodach, lecz zdarzają się w tej grupie również mieszkańcy, których można określić jako dobrze uposażonych.
Mamy do czynienia z kombinacją kilku czynników, a więc działają tu nie tylko argumenty racjonalne, gdyż wymierna korzyść w postaci oszczędności jest niewielka, ale i czynniki takie, jak zła tradycja czy lenistwo połączone z niedbałością. Do tego system kontroli jest niewydolny, co wzmaga poczucie bezkarności.
Mogę to spalić, czy nie?
Autorzy raportu wskazują także, że duża grupa Polaków po prostu nie wie, co można, a czego nie można spalać w kotle. Jest to, paradoksalnie, wynik często nieprecyzyjnych akcji edukacyjnych, kierujących uwagę na problem spalania śmieci bez wskazania, że wśród zabronionych odpadów znajdują się również meble, stolarka budowlana i odpady poprodukcyjne.
To właśnie te odpady najczęściej trafiają do pieców, podczas gdy udział typowych śmieci produkowanych przez gospodarstwo domowe jest, jak wskazują niektórzy badani reprezentujący służby odpowiedzialne za kontrole, względnie niewielki.
Jaka jest skala zjawiska?
Z badań zrealizowanych w województwie małopolskim w 2018 r. wynika, że ponad połowa mieszkańców regionu (53 proc.) ma do czynienia w swojej okolicy ze spalaniem odpadów w domowych piecach lub na wolnym powietrzu.
Interesujący jest fakt, że odsetek osób, które zauważają to zjawisko powiększa się – w analogicznych badaniach zrealizowanych w 2016 r. proceder spalania odpadów odnotowało 45 proc. badanych. Fakt ten najprawdopodobniej nie dowodzi jednak wzrostu skali samego zjawiska. Wskazuje raczej na zwiększającą się świadomość społeczną w tym obszarze – mieszkańcy stają się coraz bardziej wrażliwi na problem.
Trudno jednoznacznie określić skalę zjawiska w ujęciu ogólnopolskim czy nawet wojewódzkim. Jak każdy proceder realizowany nielegalnie wymyka się on statystykom, a ponadto jego natężenie w sposób istotny zróżnicowane jest regionalnie.
Z wypowiedzi ekspertów wynika, że spalanie odpadów, pomimo najprawdopodobniej zmniejszającej się skali, nadal jest bardzo poważnym problemem. W przypadku tego rodzaju wykroczeń skutki emisji z pojedynczego źródła dotykają dużej grupy osób. Nie musi to być więc zjawisko powszechne, aby być zjawiskiem niezwykle uciążliwym społecznie.
Czy ktoś to kontroluje?
Analiza danych udostępnionych przez gminy nie pozostawia wątpliwości, że kluczowym czynnikiem decydującym o skali działań kontrolnych jest obecność straży gminnych lub miejskich, a ta jest skorelowana ściśle z typem gminy.
Wśród gmin miejskich zdecydowana większość posiada straż miejską – aż 38 gmin na 40, a więc 95 proc.. W przypadku gmin miejsko-wiejskich strażą gminną dysponuje już mniej niż połowa gmin (48 proc.), natomiast wśród gmin wiejskich straż gminna działa w zaledwie 5 na 35 gmin ujętych w analizie.
W gminach ze strażą przeprowadzono 23.403 kontrole w 2016 roku i 44.325 kontrole w 2017 roku. Dla porównania w gminach, gdzie nie funkcjonuje straż przeprowadzono zaledwie 266 kontroli w 2016 roku oraz 650 kontroli w 2017.
Analizując powyższe dane należy mieć na uwadze, że w gminach miejsko-wiejskich i wiejskich – a to takie gminy zazwyczaj nie posiadają straży – mieszka mniej osób. Z drugiej strony w miastach większość ludności zamieszkuje zabudowę wielorodzinną pozbawioną z reguły indywidualnych palenisk.
Nieuchronność kary? Wolne żarty!
Jak działa system kontroli? Przyjrzyjmy się wnioskom z raportu:
Dane wskazują również, że niewiele spraw kierowanych jest do sądu. Szczególnie dziwi to w przypadku gmin, w których nie ma straży gminnych, a kontrole prowadzone są przez urzędników bez uprawnień do wystawiania mandatów. Jedyną dostępną formą ukarania winnych jest więc skierowanie sprawy do sądu. Jak wskazują dane, również w tych gminach jest to opcja wykorzystywana incydentalnie.
Gdzie szwankuje system kontroli?
Twórcy raportu zidentyfikowali przyczyny, dla których działający obecnie, a właściwie lepiej powiedzieć – nie działający – system kontroli spalania w domowych paleniskach jest tak nieskuteczny.
Oto te przyczyny:
Co można i trzeba zrobić?
Omawiany raport zawiera szereg cennych zaleceń, tak dla władz centralnych, jak i samorządowych wszystkich szczebli, których celem jest opanowanie fatalnej sytuacji związanej ze spalaniem odpadów przez Polaków.
Do najważniejszych rekomendacji należą:
Cały, niezwykle rzeczowy i bardzo potrzebny raport, znaleźć można pod tym linkiem:
Ewa Grochowska
Grafika główna:
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.